Relacja z koncertu zespołu Asking Alexandria w Progresji.

2015 November 18 | Sylwia B


13 października bieżącego roku w dawnej Progresji a obecnie już w Progresja Music Zone wystąpili Brytyjczycy z zespołu Asking Alexandria. Jako, że do tej pory nie miałam okazji ich posłuchać w wersji klubowej, a jedynie festiwalowej postanowiłam sprawdzić dokładnie skąd biorą się te zachwycone opinie dotyczące wspomnianej kapeli…

W ten zimny wtorkowy wieczór na ten koniec świata gdzie znajduje się Progresja przybyłam lekko spóźniona wobec czego pierwszy zespół zapowiedziany na ten dzień zaczął już grać. Australijczycy z In Hearts Wake zebrali pod sceną całkiem sporą ilość fanów zaczynając swój występ od „Gaia”. Trzeba przyznać, że panowie mieli bardzo dobry kontakt z publicznością powoli rozgrzewając ich do występu headliner’a. W trakcie pół godzinnego setu mogliśmy usłyszeć przekrój całej twórczości zespołu ( zagrane zostały chociażby “Survival”, “Afterglow” czy “Healer”). Mimo mojej wcześniejszej raczej słabej znajomości ich dyskografii bawiłam się naprawdę dobrze wraz z całą resztą ludzi. Zdaje się, że najbardziej entuzjastycznie został przyjęty ostatni utwór od Australijczyków tj. kawałek „Divine”.

Chwila przerwy na piwko/soczek, dla nieletniej części publiki i czas na następny set.

Tymczasem ludzi pod sceną coraz więcej i nawet moje miejsce na uboczu zaczyna się robić bardziej zatłoczone. A to wszystko z powodu panów z August Burns Red. Zespół dobrze znany i lubiany przez Polską publiczność dał nam naprawdę dobre, mocne 45 minutowe show. Amerykanie zaczęli koncert od utworu “White Washed”, przyciągając do sceny jeszcze więcej osobników. Podczas tego występu mogliśmy usłyszeć takie kawałki jak: “Martyr”, “Composure”, “Ghost” czy “Empire”. Wokalista grupy miał genialny kontakt z zebraną w klubie publicznością, można by powiedzieć, że przyciągał ich do siebie niczym ludzki magnes. Obstawiam dwie możliwe przyczyny takiego obrotu sprawy:
a) żeńska część na pewno nie pogardziła widokiem obcisłych spodni Jake’a Luhrs’a grożących lada chwila pęknięciem…
b) męska część była zahipnotyzowana latającym i okręcającym się wokół szyi wcześniej wspomnianego pana mikrofonem.
Brawa należą się również za taniec zespołu w kowbojskim kapeluszu! To na pewno zostanie na długo w pamięci zarowno mojej jak i wielu innych zgromadzonych.

Jako, że zaraz po koncercie pojawiły się słuchy o domniemanej słabej słyszalności obydwu zespołów supportujących gwiazdę wieczoru – to tutaj chciałabym się nie zgodzić. Nie stałam jakoś blisko sceny a wszelkie dźwięki i wokale były dobrze i wyraźnie słyszalne. Jedynym minus’em oprawy technicznej było oświetlenie uniemożliwiające widzenie czy zrobienie dobrych zdjęć.

I znowu krótka przerwa na nawodnienie organizmu/kupno merchu/selfie z zespołem i … powoli gasną światła, piski nastolatek przybierają na sile. I tak o to na scenę wchodzą wyczekiwani przez tłum zarówno znudzonych rodziców jak i rozemocjonowanych fanów – Asking Alexandria.
Koncert rozpoczął się od nowego utworu, który został już nagrany z Denisem Shaforostov’em (Stoff’em) – „I Won’t Give In”. Nowy wokalista chcąc zatrzeć obraz Danny’ego Worsnop’a biegał i latał po scenie niczym małpa w klatce, zachęcając maruderów do śpiewania z nim czy uklęknięcia na podłodze na „parę sekund” (które przeradzało się potem w kilkanaście). Ogólnie można powiedzieć, że koncert panów z Anglii bardziej upłynął pod znakiem śpiewania głupawych docinek wymyślonych przez Bena Bruce w stylu „Denis dickhead” (bardzo kreatywne!) niż śpiewaniu … Dlatego nie powinno mnie dziwić, że w momencie gdy występ powoli nabierał rumieńców nagle gasną światła, zespół schodzi ze sceny i koniec. Przepraszam, ale jak to – myślę sobie. Przecież jeszcze nie minęła nawet godzina od kiedy zespół zaczął grać, a tu już koniec? Nie, to nie był jednak koniec. Panowie z Asking Alexandria wrócili na bis by zagrać „The Final Episode (Let’s Change The Channel)” i na tym występ się skończył.

Podsumowując – gdyby nie 2 naprawdę genialne supporty, nie warto byłoby wydać takich pieniędzy na niecało godzinny koncert Brytyjczyków (o ile można to tak nazwać).

Więcej zdjęć z koncertu znajdziecie pod tym adresem.

Komentarze: